poniedziałek, 2 lutego 2015

Moje włosowe wpadki

Na pewno każdej z was zdarzył się eksperyment, który pamiętacie po dziś dzień z uśmiechem na ustach - chociaż wtedy pewnie nie było tak wesoło.
Jako początkująca włosomaniaczka często lubiłam eksperymentować z domowymi maseczkami - oczywiście eksperyment miał zdziałać cuda i zazwyczaj był robiony dzień przed ważnym wydarzeniem. Oczywiście tak się nigdy nie działo i jak to zwykle bywa - wpadałam w panikę i usilnie próbowałam naprawić błąd :)

Wpadka nr. 1
Moja mama i babcia często chwaliły naftę kosmetyczną jako uniwersalny środek przyśpieszający porost, oraz regenerujący włosy. Na moich włosach oczywiście się nie sprawdziła, bez względu na to jaką kombinację próbowałam zrobić - z jajkiem, z drożdżami, z odzywką. Nic. 
Gdzieś w głębiach internetów znalazłam złotą radę - wcierać naftę w skalp i rano umyć włosy. Stosowana kilka razy w tygodniu przyśpieszy porost oraz da natychmiastowy efekt uniesionych i puszystych włosów. Akurat w niedługim czasie miałam jechać na konkurs recytatorski (gimnazjum) na skalę wojewódzką. Uważałam więc że użycie nafty dzień przed występem będzie świetnym pomysłem i na pewno się sprawdzi! Tak więc zrobiłam. Rano zadowolona z siebie - bo przecież tak bardzo zadbałam o włosy - zmyłam naftę Head&Shoulders. Jakie było moje zdziwienie, kiedy po myciu moja głowa była tak samo tłusta jak przed umyciem ! Nie pomogło dwukrotne mycie, nawet trzykrotne. Dopiero za którymś razem udało się zmyć to cholerstwo - na szczęście na konkurs zdążyłam, ale włosy miały wyjątkowy przyklap - nawet jak na mnie :)

Wpadka nr.2 
Naczytałam się na blogach o świetnym działaniu glutka lnianego na włosy. Cóż rzec - jako włosomaniaczka z prawdziwego zdarzenia - pobiegłam do apteki po siemię lniane. Oczywiście kupiłam siemię mielone. Tak ugotowane siemię zmieszałam z drożdżami, jakąś tam odżywką i kakao i hops na głowę. Na twarzy mojego narzeczonego widać było dylemat pt. "dzwonić po psychiatrę, czy nie?".. Maskę zostawiłam na kilka godzin i zadowolona z siebie poszłam zmywać. Jakieś było moje zdziwienie, kiedy fragmenty siemienia nie chciały zejść z moich włosów!  Fakt - siemię odcedziłam, ale mnóstwo kawałków zostało oczywiście w masce, którą sobie przyrządziłam.Cóż to był za koszmar! Rozczesywałam mokre włosy chyba tysiąc razy, a te drobinki ciągle gdzieś były. Pozbycie się ich zajęło mi dużo czasu - chociaż maska dała ładne efekty. Nauczona doświadczeniem gotuję siemię tylko niezmielone :)

Wpadka nr.3
Często słyszymy o cudownych właściwościach żółtka jaja na włosy. Takie słuchy dotarły jakiś czas temu i do mnie - więc musiałam jajeczną kurację wypróbować. Oczywiście uznałam też, że skoro tylko żółtko ma super właściwości - to jakie właściwości może mieć całe jajo? No i całe jajo zmieszałam z żelatyną i hop na głowę. Pogrzałam, posiedziałam i czas spłukiwać. Jako że żelatyna po jakimś czasie zastygła - musiałam spłukać ją ciepłą wodą. Woda okazała się zbyt ciepła dla białka, które zostało w bardzo dużej ilości we włosach! Godzinami wyjmowałam białkowe ścięte gluty z włosów, szczotkowałam włosy, myłam i szczotkowałam. Na szczęście ten eksperyment został przeprowadzony długo przed ważnym wyjściem - większość jajka wyczesałam z włosów. 


Czego mnie nauczyły takie historie? Ano tego, żeby zawsze pomyśleć przed nałożeniem czegoś na głowę - należy upewnić się, że dany produkt nie zostanie na głowie dłużej niż byśmy tego chciały, nie zetnie się, nie poskleja włosów. 

A wy moje drogie? Macie jakieś włosowe wpadki? Próbowałyście kiedyś babcinych sposobów z marnym skutkiem? :)

22 komentarze:

  1. :) każdy zalicza wpadki własowe ja z jajkiem też miałam podbne przejścia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku mnie to rozbawiło, ale jak zaczęłam to wyczesywać dłużej niż godzinę !! to zaczęłam się irytować :)

      Usuń
  2. Ja miałam tylko wpadkę nr 3 z jajkiem :D Też nie mogłam wyczesać i wydłubywałam z włosów :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teraz staram się bardzo dokładnie oddzielać żółtko od białka - i spłukuję włosy tylko chłodną wodą :)

      Usuń
  3. Ja ostatnio musiałam wygrzebywać z włosów resztki ziemniaka :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ziemniaka? Mąka ziemniaczana a i owszem, kiedyś dodałam za dużo i na szczotce zostawała. Na włsoach nie było widać więc w sumie żadna wpadka. Ale ziemniak?

      Usuń
  4. Ja również wpadłam na pomysł z całym jajkiem, ale zamiast żelatyny miałam drożdże. Cała maseczka ściekła mi po karku niosąc za sobą obrzydliwy smród :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, a żelatyna wymaga czasami większej temperatury :D

      Usuń
  5. Ja też miałam tylko wpadkę z jajkiem hehe :)
    dodaję do obserwowanych buziak :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja za słabo napar z lipy odcedziłam i moj maz z niesmakiem patrzyl na mnie jak na jakas rusałke z ziołem we włosach :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się źle hennę spłuczę to czasami też zielone kawałki są we włosach :)

      Usuń
  7. hahaha bardzo fajny post - a z naftą miałam to samo, musiałam chodzić dzień z tłustymi włosami bo myślałam że jak wetrę we włosy to mi się fajnie odświeżą i będą rosnąć :D a nie mogłam zmyć z kolei banana :D i się męczyłam :D
    www.loveblondhair.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Do dziś pamiętam jak białko ścięło mi się na włosach buu niemiłe wspomnienia

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawy post ;) ja też miałam taką przygodę z naftą ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Haha :) No to Ci się trafiły włosowe przygody, każdy z nas ma jakąś ,,podobną" Miło poczytać coś innego dla odmiany

    OdpowiedzUsuń
  11. Mi również kiedyś białko ścięło się na włosach. A to wszystko przez moją mamę która źle oddzieliła żółtko od białka i zrobiła mi maskę. Później z godzinę wyczesywałam resztki :-P

    OdpowiedzUsuń
  12. Uśmiałam się z wpadki numer 3 :D dalej chcę się śmiać :D ja raz prawie wlałam do maski glutka z ziarenkami, Ale się opamietalam...

    OdpowiedzUsuń
  13. z żółktkiem mialam podobnie:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja probowalam mycie szarym mydlem i jednoczesnie plukankce octowa. Obydwa eksperymenty wyszly zle, wlosy niedomyte na dugosci smierdzace otcem. Ale jaka mialam objetosc u nasady xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szarego mydła też próbowałam, był kołtun, ale to było tak dawno... mama mi wtedy obcięła włosy zamiast rozczesać :(

      Usuń
  15. Moja włosowa wpadka to oczywiście maska z korzenia rzewienia. Nie dość, że cała łazienka była w papce to została ona jeszcze na mojej głowie po myciu i przez kilka dobrych tygodniu pozostawiła po sobie przesusz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście ja na to jeszcze nie wpadłam :D

      Usuń