niedziela, 26 października 2014

Początki zawsze są najtrudniejsze :)

Stało się.

Założyłam bloga.

Po wielu obietnicach, że nigdy więcej (ale to było w liceum!) założyłam bloga.

Na szczęście tym razem, nie z zamiarem opisywania rozterek sercowych na forum klasy a rozpisywania rozterek włosowych na forum blogerek.
Pierwszym wpisem miała być moja włosowa historia, ale wiecie jak to bywa – awaria skanera skutecznie mi to dzisiaj uniemożliwiła. Zdjęcia wkleję więc (te z dzieciństwa) dopiero za jakiś czas.

Jako dziecko miałam na głowie zawsze platynowy blond. Kolor zaczął ciemnieć dopiero tuż przed pójściem do szkoły – czyli gdy miałam 6 lat. Moje włosy zawsze były cienkie i delikatne, ale za to jest ich dość dużo.
Od dziecka marzyłam o włosach do ziemi. Aby jak najszybciej spełnić swe marzenia często na głowę zakładałam rajstopy udając że to moja kita. Na szczęście w szkole mi przeszło.

Włosomaniactwo zaczęłam nie mniej, nie więcej jak rok temu. Właśnie wtedy zaczytywałam się w blogu  Anwen . Niestety, nie wszystko co u Anwen dawało wspaniałe rezultaty sprawdzało się u mnie. Zaczęłam wątpić, szukać innych dziewczyn z cienkimi włosami… i tak trafiłam do Martusiowego kuferka, Wlosowelove, oraz Leśnej Panienki.

Obecnie moje włosy mają ciemny, kasztanowy odcień. Jest to ich naturalny kolor, od skóry wydają się prawie czarne. Niestety, końcówki zawsze mi jaśniały więc szukałam sposobu, aby je przyciemnić.
Nigdy nie chciałam koloryzować moich włosów i nigdy nie wyrządziłam im krzywdy jaką jest rozjaśnianie lub farbowanie „byle jaką” farbą z kiosku. Tym sposobem trafiłam na hennę, która dla moich włosów okazała się błogosławieństwem. Nigdy też ich nie katowałam prostownicą. Popełniłam za to inny grzeszek…
W pogodni za długimi włosami…


… przedłużałam je regularnie. Tak, w końcu miałam wymarzone włosy do bioder, w końcu gęste, ciężkie… Jednak ciągle to nie było to. Po dwóch latach przedłużania włosów domyślacie się, co mogło się wydarzyć.
Włosy leciały garściami. 
Znajdowałam w miejscach ringów (zaczepu sztucznych włosów) łyse placki. Dopiero dziś, ponad dwa lata od zaprzestania przedłużania moje włosy odżyły naprawdę. Przez rok włosomaniactwa nauczyłam się bardzo dużo, chociaż sama nie do końca zdaję sobie z tego sprawę.

Moje włosy są cienkie, delikatne, niskoporowate, ale dość gęste.

Moje zdjęcie przed włosomaniactwem :





Zdjęcie po pół roku z blogami włosowymi:

Mam nadzieję, że blog zmotywuje mnie do jeszcze lepszego dbania o włosy i w końcu zacznę czytać składy jak należy :) 

5 komentarzy:

  1. Witam! :) Powodzenia w blogowaniu. :)

    Włosy wyglądają pięknie! Są długie, końce równe, zdrowe zadbane - może z czasem uda Ci się wrzucić parę wyraźniejszych zdjęć, żebym mogła docenić ich kolor? Znam te łyse placki pod ringami, z włosów klientek. Pokusa posiadania długich i gęstych włosów teraz, zaraz, natychmiast jest ogromna, doskonale rozumiem, że łatwo jej ulec.

    Ps. Dziękuję za linka :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pół roku masz włoski w takim stanie, o jakim ja marze by były za rok czy dwa :O masz świetny materiał by zrobić z nich absolutne cudo! Poza tym jest mi niezwykle miło za wspomnienie o mnie w notce, sama dopiero zaczynam blogową przygode i być przez kogoś zauważona ze swoim pisaniem to dla mnie olbrzymie wyròżnienie i motywacja :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaka ogromna zmiana! :) Trzymam kciuki w prowadzeniu bloga i cieszę się, że kolejna cienkowłosa go założyła :* :)

    OdpowiedzUsuń
  4. życzę wytrwałości we wlosomaniactwie.Ja na początku gdy założyłam bloga byłam pełna energii teraz już powoli brakuje mi weny i wytrwałości.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwierz mi blog motywuje do zmian, ja dzięki blogwoaniu wiele zmieniłam w sobie :)

    OdpowiedzUsuń